#2: Mój pierwszy rok z CrossFitem, czyli co zyskałem przez ostatnie 12 miesięcy dzięki zapisaniu się do BOX’a na Ursynowie

Jakub Sawicki (http://www.plant-punch.pl/) opowiada o swoich początkach z CrossFit'em, o obawach, o tym co zyskał i czy warto trenować CrossFit z perspektywy 12 miesięcy chodzenia do Box'u.

Pamiętam dość dokładnie pierwszy raz, kiedy wszedłem przez otwartą bramę do jaskini ursynowskich niedźwiedzi. Nosiłem się z tą myślą odkąd zobaczyłem, że w sąsiedztwie otwiera się BOX CrossFitowy. Najśmieszniejsze jest dla mnie to, że miałem raczej negatywne wyobrażenia dotyczące CrossFitu – spoceni kolesie bez koszulek rzucają sztangami o ziemie niczym jaskiniowcy, robią dziwne podciągnięcia na drążku z bujnięciami i generalnie biegną sprintem po prostej ścieżce do długotrwałej kontuzji.

Przedtem byłem przede wszystkim gorącym zwolennikiem kalisteniki – treningu z masą własnego ciała, poza tym dużo biegałem (doszedłem do poziomu, w którym dystans 10 kilometrów zajmował mi mniej niż 42 minuty) i uzupełniałem swój trening ćwiczeniami z kettlebells. Chciałem jednak spróbować czegoś nowego. Przekonać się, czemu tak dużo osób fascynuje się CrossFitem. Traktowałem to trochę jak eksperyment.

Pierwsze wrażenie

Przechodzę więc przez otwartą bramę i od razu wita się ze mną jakiś sympatyczny gość, który potem okaże się być właścicielem BOXa. Ta serdeczność i otwartość bardzo mnie zaskakuje – jako bywalec klubów fitness i siłowni jestem przyzwyczajony raczej do tego, że ludzie są sobie w większości przypadków obojętni. Po pierwszym treningu w BOXie przekonuję się, że tu jest zupełnie inaczej. Tutaj każdy wie, jak masz na imię, wszyscy wzajemnie się dopingują i motywują, a osoby początkujące mogą liczyć na wskazówki i wsparcie bardziej zaawansowanych.

Rok później

Teraz, z perspektywy minionego roku w CrossFit Ursynów, wiem, że 12 miesięcy temu podjąłem dobrą decyzję – prawdopodobnie jedną z najważniejszych w moim sportowym rozwoju.

Najgorsze, co człowiek może sobie zrobić to przestać się rozwijać. Zakopać się w znanej, bezpiecznej rutynie i trwać w niej. Nie być ciekawym, nie szukać nowego, nie sprawdzać innych możliwości. Powtarzać ciągle te same czynności bez żadnej refleksji.

Bycie człowiekiem to ciągłe aktualizowanie swojego obrazu przed samym sobą. Odrzucanie zbędnych elementów, szlifowanie nabytych umiejętności i wypróbowywanie nowych rzeczy. Dlatego właśnie zainteresowałem się CrossFitem. Chciałem poddać ciało i umysł kolejnemu sprawdzianowi. Czemuś nieznanemu. Wyjść po raz kolejny poza strefę komfortu. Poddać się nowemu bodźcowi do rozwoju, by być lepszym trenerem, lepszym sportowcem i lepszym człowiekiem.

Co się zmieniło?

Dzięki CrossFitowi znacznie poprawiłem swoją siłę, wytrzymałość i mobilność, miałem też ogromną motywację do pogłębiania wiedzy o ludzkim ciele. W tym wszystkim nawet nie był najważniejszy sam CrossFit, bo jak każdy system ma on swoje ograniczenia i punkty, z którymi nie do końca się zgadzam. Zawsze potrzebny jest zdrowy dystans do tego, co się robi, choć trzeba przyznać, że CrossFit bardzo przyczynił się do rozwoju współczesnej epoki zdrowia, wzrostu sprawności fizycznej i samoświadomości ciała wśród całej populacji.

W tej zmianie, w tej decyzji przyjścia do BOXu na Ursynowie najważniejsi okazali się być dla mnie ludzie, których spotkałem i którzy dali mi motywację do jeszcze skuteczniejszego rozwoju.

Obawy

A obawy o kontuzje i te negatywne opinie o CrossFitowcach? Cóż, wszystkim krytykom polecam wpaść na trening do CrossFit Ursynów. Kontuzje zdarzają się w każdym sporcie, to żadna nowość. Nigdy jednak nie czułem się zdrowszy i sprawniejszy niż jestem teraz, a przez ten rok intensywnych ćwiczeń nie stało mi się nic złego. Najważniejsze jest odpowiednie podejście – mądry trening, stopniowe zwiększanie obciążeń, dbanie o swoje ciało, o technikę podczas wykonywania konkretnych ruchów, o odpowiednią rozgrzewkę i przykładanie się tak samo mocno do regeneracji, jak do samych treningów.

W zwykłym klubie fitness ćwiczący jest skazany na samego siebie i swoją większą czy mniejszą świadomość ciała. Tutaj odbywają się zajęcia grupowe, podczas których trener dokładnie pilnuje każdego klubowicza. Osobiście przychodzę teraz przede wszystkim na open gym, ponieważ mój program treningowy bardzo się rozwinął, jednak na samym początku te zajęcia grupowe okazały się niezwykle cenne.

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z CrossFitem, dwubój olimpijski był dla mnie czarną magią. Rwanie i podrzut wydawały mi się mało bezpiecznymi i kontuzjogennymi ruchami. Dziś wiem, że z odpowiednim przygotowaniem motorycznym, wyćwiczoną techniką oraz mądrym nastawieniem, te ruchy stanowią świetne uzupełnienie treningu prowadzącego do ogólnej sprawności. Rozwijają moc, siłę, dynamikę ruchu oraz uczą ciało synergistycznej pracy. Wplecione w całość programu sprawnościowego CrossFitu przyczyniają się do poprawy zdrowia i sprawności – stymulują rozrost tkanki mięśniowej, sprzyjają redukcji tkanki tłuszczowej, wzmacniają kości, stawy i ścięgna, dzięki czemu starość nie będzie musiała oznaczać siedzenia z krzyżówką w fotelu.

Dla ludzi patrzących z zewnątrz, CrossFit rzeczywiście może wydać się dziwny czy niepokojący. Słaniający się ludzie, padający na podłogę po zakończonym treningu i zostawiający po sobie kałuże potu, głośna muzyka, wyrazy cierpienia na twarzy – to obrazy, które mogą zniechęcać. I rzeczywiście CrossFit nie jest dla wszystkich. CrossFit jest dla osób, które są gotowe przekraczać granice swoich fizycznych możliwości, które są gotowe wyjść poza strefę komfortu i walczyć o każdą sekundę i każde powtórzenie. W nagrodę otrzymują długotrwałe zdrowie, niesamowitą sprawność oraz grono wspaniałych znajomych. Cieszę się, że mogę być częścią tej społeczności.

Co dalej?

Przy CrossFicie na pewno zostanę na długo, może nawet już na całe życie, ponieważ poza treningiem ważne są tu także więzi koleżeńskie i przyjacielskie. Ja z CrossFitu czerpię dla siebie jeszcze jedną rzecz – możliwość sportowej rywalizacji podczas zawodów organizowanych w Polsce i na całym świecie. Mam za sobą swoje pierwsze nieśmiałe próby startów w takich zawodach. Teraz zaczyna się dla mnie kolejny rok z CrossFitem, rok, który mam nadzieję przyniesie mi owoce w postaci skromnych sukcesów podczas nadchodzących wyzwań.

Dziękuję wszystkim, których podczas tego roku spotkałem w BOXie CrossFit Ursynów. Szczególnie dziękuję kadrze trenerskiej za nieustające wsparcie. Pierwszy rok tutaj był dla mnie niezwykle udany i szczęśliwy. Myślę, że kolejne lata będę jeszcze lepsze! Piona!

Kim jestem?

Jakub Sawicki 

Jestem certyfikowanym trenerem personalnym i instruktorem samoobrony. Praktykuję sztukę walki stworzoną przez Bruce’a Lee – Jeet Kune Do. Jestem sportowcem oddanym treningowi opartemu na filozofii CrossFitu. Propaguję zdrowy styl życia rozumiany jako higiena ciała i umysłu. Jestem zwolennikiem niskoprzetworzonej diety roślinnej. Prowadzę bloga o nazwie Plant Punch: www.plant-punch.pl

FB: www.facebook.com/plantpunch
Instagram: www.instagram.com/plantpunch
YT: www.youtube.com/c/PlantPunchVideo